2
Początek
Pustym wzrokiem wpatrywałam się w obraz wiszący na przeciwległej ścianie. Przedstawiał małą dziewczynkę pochylającą się nad brzegiem strumienia. Był piękny.. Ona była piękna. Była taka jak ja.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Zanim zdążyłam odpowiedzieć te otworzyły się.
Jennifer wraz z Melanie i Vanessą ruszyły w moją stronę. Westchnęłam cicho i spojrzałam w oczy mojej córki. Wyrażały niechęć. Czy na koniec mojego życia zasłużyłam, żeby moja własna córka miała mnie dość? Nie wiedziałam, w którym miejscu popełniłam błąd. Wyrosła na moje zupełne przeciwieństwo.
- Jak się czujesz, babciu? - zapytała Melanie, jednocześnie mnie przytulając. W oczach Jennifer zobaczyłam iskierki zazdrości i gniewu.
- Melanie, zostaw babcię. - fuknęła wściekła. Ostatnie słowo powiedziała niemalże ze wstrętem.
- Ale mamusiu...
- Bez dyskusji!
Poczułam jak uścisk mojej wnuczki zelżał. Ona sama wycofała się w głąb pokoju. Bała się jej. Bała się mojej córki. A ja tego nie wiedziałam.
- Mel, Vaness. Zostawcie nas na chwile same. - poprosiłam, przybierając na twarz delikatny uśmiech.
Po chwili byłyśmy tylko we dwie.
- Jenn, podejdź tu. - ruchem dłoni zaprosiłam córkę bliżej siebie. Ta niechętnie usiadła w nogach mojego łóżka.
- O co ci chodzi, mamo?
Spojrzałam prosto w jej stalowe oczy. Miała oczy swojego ojca..
- Dlaczego Jenn. Dlaczego tak mnie traktujesz?
- Jak?
Wzięłam głęboki oddech, aby się uspokoić. W koncie pokoju powietrze stało się inne niż zazwyczaj, ale nie zwróciłam na to uwagi.
- Jakbym była psychiczna.
Jennifer wybuchnęła sztucznym śmiechem.
- Bo taka jesteś. - stwierdziła, a po chwili dodała: - Ta rozmowa nie ma sensu.
Poczułam jak drętwieję.
- Może dla ciebie tak. Ale nie chcę, żebyś odsuwała ode mnie dziewczynki.
- Możesz je zarazić! - wybuchła brunetka, a jej oczy ciskały błyskawice.
Zakryłam twarz w dłoniach. Jaka ona była... głupia.
- Byciem medium nie da się zarazić. - wytłumaczyłam, ale ona się mnie nie słuchała. Wyszła, trzaskając drzwiami.
Następne minuty spędziłam na przyglądaniu się swoim dłoniom. Zastanawiałam się dlaczego moja własna córka chciała żyć z dala ode mnie. Dlaczego mój dar sprawiał, że nie chciała mnie znać. Rozumiałam, że to mogło być uciążliwe. Bała się mnie, ale... Na Boga, byłam jej matką!
Moje rozmyślenia przerwało skrzypienie drzwi. Podniosłam wzrok i.. zamarłam. W moją stronę podążały moje dwa małe skarby.
- Gdzie mama?
Melanie i Vanessa spojrzały po sobie niepewnie.
- W pracy. A my byłyśmy same i...
- Przyszłyście tu przez pół miasta?! - moje serce biło naprawdę szybko. Bałam się o nie. Były jedynymi osobami, które kochałam z wzajemnością.
- Przepraszamy babciu. - wyszeptała Melanie przytulając się do mnie mocno. Poczułam jak po moim ciele rozpływa się ciepło.
- Opowiesz nam tą historię?
Spojrzałam na starszą z wnuczek. Zupełnie zapomniałam o jej obecności.
- No dobrze.. Usiądźcie.
Moje dwie perełki usiadły wygodnie w nogach szpitalnego łóżka. Kontem oka zauważyłam jak Melanie łapie Vanessę za rękę. To było naprawdę urocze..
- Świat paranormalnych nigdy nie był bezpiecznym miejscem. A w szczególności, gdy Demony stworzyły własną armię....
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Zanim zdążyłam odpowiedzieć te otworzyły się.
Jennifer wraz z Melanie i Vanessą ruszyły w moją stronę. Westchnęłam cicho i spojrzałam w oczy mojej córki. Wyrażały niechęć. Czy na koniec mojego życia zasłużyłam, żeby moja własna córka miała mnie dość? Nie wiedziałam, w którym miejscu popełniłam błąd. Wyrosła na moje zupełne przeciwieństwo.
- Jak się czujesz, babciu? - zapytała Melanie, jednocześnie mnie przytulając. W oczach Jennifer zobaczyłam iskierki zazdrości i gniewu.
- Melanie, zostaw babcię. - fuknęła wściekła. Ostatnie słowo powiedziała niemalże ze wstrętem.
- Ale mamusiu...
- Bez dyskusji!
Poczułam jak uścisk mojej wnuczki zelżał. Ona sama wycofała się w głąb pokoju. Bała się jej. Bała się mojej córki. A ja tego nie wiedziałam.
- Mel, Vaness. Zostawcie nas na chwile same. - poprosiłam, przybierając na twarz delikatny uśmiech.
Po chwili byłyśmy tylko we dwie.
- Jenn, podejdź tu. - ruchem dłoni zaprosiłam córkę bliżej siebie. Ta niechętnie usiadła w nogach mojego łóżka.
- O co ci chodzi, mamo?
Spojrzałam prosto w jej stalowe oczy. Miała oczy swojego ojca..
- Dlaczego Jenn. Dlaczego tak mnie traktujesz?
- Jak?
Wzięłam głęboki oddech, aby się uspokoić. W koncie pokoju powietrze stało się inne niż zazwyczaj, ale nie zwróciłam na to uwagi.
- Jakbym była psychiczna.
Jennifer wybuchnęła sztucznym śmiechem.
- Bo taka jesteś. - stwierdziła, a po chwili dodała: - Ta rozmowa nie ma sensu.
Poczułam jak drętwieję.
- Może dla ciebie tak. Ale nie chcę, żebyś odsuwała ode mnie dziewczynki.
- Możesz je zarazić! - wybuchła brunetka, a jej oczy ciskały błyskawice.
Zakryłam twarz w dłoniach. Jaka ona była... głupia.
- Byciem medium nie da się zarazić. - wytłumaczyłam, ale ona się mnie nie słuchała. Wyszła, trzaskając drzwiami.
Następne minuty spędziłam na przyglądaniu się swoim dłoniom. Zastanawiałam się dlaczego moja własna córka chciała żyć z dala ode mnie. Dlaczego mój dar sprawiał, że nie chciała mnie znać. Rozumiałam, że to mogło być uciążliwe. Bała się mnie, ale... Na Boga, byłam jej matką!
Moje rozmyślenia przerwało skrzypienie drzwi. Podniosłam wzrok i.. zamarłam. W moją stronę podążały moje dwa małe skarby.
- Gdzie mama?
Melanie i Vanessa spojrzały po sobie niepewnie.
- W pracy. A my byłyśmy same i...
- Przyszłyście tu przez pół miasta?! - moje serce biło naprawdę szybko. Bałam się o nie. Były jedynymi osobami, które kochałam z wzajemnością.
- Przepraszamy babciu. - wyszeptała Melanie przytulając się do mnie mocno. Poczułam jak po moim ciele rozpływa się ciepło.
- Opowiesz nam tą historię?
Spojrzałam na starszą z wnuczek. Zupełnie zapomniałam o jej obecności.
- No dobrze.. Usiądźcie.
Moje dwie perełki usiadły wygodnie w nogach szpitalnego łóżka. Kontem oka zauważyłam jak Melanie łapie Vanessę za rękę. To było naprawdę urocze..
- Świat paranormalnych nigdy nie był bezpiecznym miejscem. A w szczególności, gdy Demony stworzyły własną armię....
Moja historia zaczęła się niepozornie. Miałam wtedy osiemnaście lat, młodszą siostrę i starą babcie, która zastępowała mi rodziców. Rodziców, których nigdy nie poznałam. Nie raz i nie dwa przeklinałam ich za to, że mnie.. że nas zostawili. Nigdy nie miałam matki, która mogłaby mi poradzić w trudnych sytuacjach.
Nie miałam ojca, który by był zazdrosny o mojego chłopaka. Byłam...sama. Sama z babcią i młodszą siostrą. A do tego jeszcze ten dar.
Tamtego dnia, gdy wszystko się zaczęło obudziłam się przed południem. Był co prawda piątek i normalnie poszłabym do szkoły, ale nie tego dnia. Ósmy kwietnia dwa tysiące dwudziestego drugiego roku był dniem wagarowicza. Wraz z najbliższymi przyjaciółmi miałam zamiar wybrać się do Nowego Jorku i nikt nie mógł mi w tym przeszkodzić. Dlatego też nie śpiesząc się wcale, ospale uniosłam powieki. I wcale nie dlatego, że ja tak chciałam. Ktoś, a raczej ktosia podstawił mi pod nos kubek parującej kawy.
- Wstawaj, leniu! Przecież widzę, że już nie śpisz. - świergoczący głos mojej młodszej siostry powoli stawał się nie do zniesienia. Ja chciałam kawy. Kawy!
Zachichotała, gdy gwałtownie się podniosłam i wyrwałam jej z rąk kubek.
- Zawsze działa. A w szczególności na wagarowiczów!
Przewróciłam oczami i odstawiłam puste naczynie na szafkę nocną. Czasami była naprawdę upierdliwa.
- Musisz mi to wypominać, Cami? Zachowujesz się jak dziecko. - pokręciłam głową z politowaniem.
Camila opadła na moje łóżko i skrzyżowała ręce na piersi. Oj, wpadłam.
- To nie moja wina, że mam dopiero piętnaście..przepraszam, prawie szesnaście lat! - wykrzyknęła, a nocna lampka nagle się spaliła.
- Dobra, ale się uspokój! Niedługo cały dom wyleci w powietrze. - uspokoiłam ją. Doskonale wiedziałam co mogłoby się stać, gdyby moja siostra bardzo się wściekła.
Camila westchnęła ciężko i ruszyła w stronę mojej szafy. Przyjrzałam się siostrze. Byłyśmy bardzo do siebie podobne. Miałyśmy te same, ciemne, długie włosy aż do piersi. Tyle, że ja byłam szatynką a ona brunetką. Ale dalej.. Te same piwne oczy co moje, ten sam lekko zadarty nosek i takie same pełne wargi.
Uśmiechnęłam się, widząc, jak moja siostra je zagryza. Była niezdecydowana. Zawsze tak robiła, gdy nie wiedziała co zrobić.
- Mówiłam ci, żebyś nie marszczyła czoła, chochliczku? -zaśmiałam się, gdy zauważyłam co robi. Od razu oberwałam swoją dawną przytulanką - Panem Prosiaczkiem.
- A czy ja ci mówiłam, że jesteś wkurzająca?
Westchnęłam ciężko i wstałam z niezwykle wygodnego łóżka. Kontem oka zauważyłam, jak Camila wybiera mi strój na dzisiejszy dzień. Czarne leginsy, krwistoczerwona tunika i czarna kurtka.
Będę wyglądać jak wampir, pomyślałam idąc do kuchni. Było to małe, ale przytulne pomieszczenie, gdzie urzędowała nasza babcia - Izabella Moon. W tym właśnie momencie, starsza kobieta niosła masę naczyń.
- Daj babciu, pomogę Ci. - zaproponowałam. Już po chwili naczynia unosiły się w powietrzu, podążając niewidoczną w powietrzu ścieżką do swoich miejsc w szafkach.
Kobieta odwróciła się w moją stronę i spojrzała karcąco.
- Ile razy ci powtarzałam, żebyś tego nie robiła? Gdyby cię ktoś zobaczył wylądowałabyś u jakiegoś szalonego naukowca! - wykrzyknęła, siadając naprzeciwko mnie. Wokół jej szarych oczu pojawiły się zmarszczki. Tak samo było z czołem.
- Ale nie zobaczył. - broniłam się. Mimo to wiedziałam, że to co mówi babcia to prawda. Mogłabym wylądować w jakimś zakładzie, gdzie przeprowadzano by na mnie eksperymenty.
Może tak, ale przez te osiemnaście lat nic się nie stało!, krzyczała moja podświadomość.
- Przeklinam dzień, w którym Jasmine poznała Waszego ojca. To przez niego. Przez niego jesteście przeklęte! Zabiłabym go, ale ma zbyt wielką władzę! On... - nagle przerwała tyradę i zakryła dłonią usta.
Usłyszałam jak coś spada na podłogę. Pranie, które Camila miała wywiesić, leżało na podłodze. Ona sama szybko pobiegła do swojego pokoju.
Zaczęłam się już podnosić, gdy babcia wstrzymała mnie ruchem dłoni.
- Zostaw ją. Musi być teraz sama.
Czerwony samochód mknął drogą w stronę miasta. Piątka osiemnastolatków rozmawiała zawzięcie co będą tam robić. W końcu to był Nowy Jork, a my spędzaliśmy dzień wagarowicza.
- April!
Spojrzałam pytająco na Toma, który prowadził. I może to dziwne, bo mnie nie widział, ale tak było lepiej. Mogłam zachować pozory normalności.
- Co?
Brunet spojrzał na siedzącą obok Kate i wybuchnęli śmiechem.
- Pocałuj Lucasa.
- CO?
Znowu śmiech. Poczułam jak przez moje ciało przelewa się fala emocji. Spokojnie April, pomyślałam.
- Głucha jesteś? No weź go pocałuj!
- Wal się. - warknęłam.
- Nie, dzięki. Wolę Kate.
Skrzywiłam się, gdy namiętnie ją pocałował. I może pocałunek był krótki, ale i tak to dla mnie było okropne.
Całowałam się tylko raz i nie miałam zbyt dobrych wspomnień.
Oparłam głowę o szybę i przyglądałam się otoczeniu. Zupełnie zapomniałam o otaczających mnie znajomych.
Nagle zauważyłam coś dziwnego. Kilka, na oko pięć, osób biegło szybko, żwawo przeskakując pnie drzew. Wszyscy charakteryzowali się ciemnymi włosami oraz takimi samymi, jasnoniebieskimi ubraniami.
Zamrugałam, a po chwili ich nie było. Pewnie jestem niewyspana, pomyślałam. Już po chwili spałam.
Niestety nie dane mi było spać dłużej niż kwadrans. Już po chwili wpadliśmy w iście młodzieńczy szał. Zakupy, zwiedzanie miasta, zatrzymywanie się w knajpach z fastfood'ami.. To zajęło nam trochę czasu. Nim się obejrzeliśmy była dziewiętnasta, a to oznaczało tylko jedno. Impreza.
Z cichym jękiem ruszyłam za przyjaciółmi. Podążaliśmy do najnowszej dyskoteki w okolicy.
Demoniczna Zemsta - bo tak się nazywał lokal - z wyglądu przypominało miejsce, gdzie wieczory mogliby spędzać Brad Pitt, Jennifer Lawrence czy inne gwiazdy. Ziewnęłam przeciągle.
- Ej, zaczekajcie! Nie ma Kate. Ona zniknęła! - wykrzyknął przerażony Tom. To podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody.
- Gdzie widziałeś ją ostatnio? - zapytałam rzeczowo. Poczułam się trochę jak jakiś detektyw, ale zignorowałam to.
- Poszła zapalić papierosa.
No tak. Kate i te jej nawyki. Westchnęłam i spojrzałam w oczy Toma. Były pełne przerażenia.
- Gdzie?
- Tam. - wskazał. Włączyłam latarkę w telefonie i ruszyłam w tamtą stronę. Wąska, obskurna uliczka.
Ruszyłam w tamtą stronę, pamiętając, aby nie dać się zaskoczyć. Jeden krok, drugi, trzeci. Nic, kompletna pustka. Czwarty, piąty,szósty. Tom i reszta zniknęły mi z oczu. Siódmy, ósmy, dziewiąty..
Zamarłam, widząc jak pięć sylwetek wynurza się zza kontenera na śmieci.
- W końcu się spotykamy, April Moon.
Zadrżałam, słysząc ten głos. Seksowny i niezwykle pociągający, męski głos. Parę kroków ode mnie, po mojej lewej stronie stała dziewczyna. Miała ciemne włosy i jasnoniebieski strój.
- Chwileczkę. Czy to nie wy biegliście...
- Tak, to my. - przerwał mi inny, męski głos. Wciągnęłam powietrze. Nie lubiłam, gdy ktoś mi przerywał.
- Zastanawiasz się pewnie po co cię śledzimy. Otóż wiemy, że jesteś medium. - znów odezwał się ten chłopak z pociągającym głosem.
- Skąd? - warknęłam.
Kilka osób wybuchnęło śmiechem. Dziewczyna, stojąca po mojej lewej stronie, wierciła się niespokojnie.
- Jesteśmy Strażnikami, April. Musimy walczyć z demonami. - wytłumaczyła. Miała piękny, czysty głos.
- Ale ja nie jestem demonem!
Ta sama dziewczyna podeszła bliżej mnie.
- Być może. Ale jesteś medium. A demony chcą mieć jak najwięcej medium w swoich szeregach. - rzekła.
Oddychałam spokojnie i miarowo. Z innej perspektywy musiało to podejrzanie wyglądać. Ale ja czułam się bezpieczna.
- Ja nigdy nie poznałam demona. Jestem niewinna. - wyszeptałam. Poczułam jak ta dziewczyna podeszła i poklepała mnie nieśmiało po plecach.
- Ja ci wierzę April.
Nagle usłyszałam huk. Wszystko działo się niezwykle szybko. Banda licząca z dziesięć osób wyskoczyła.. znikąd! Puf i nagle się pojawili.
- O kurwa..
Usłyszałam jak Strażnicy wyciągają miecze. Gdy kły i fioletowe oczy pojawiły się obok mnie, ciemnowłosa dziewczyna ucięła istocie głowę.
- Świetnie Vic! - usłyszałam. Już po chwili w moją stronę skoczył kolejny. Demon, pomyślałam.
- Uciekajcie! Zabierz ją Vic! - usłyszałam. Poczułam jak Vic mnie ciągnie, biegnąc przed siebie.
Uciekałam jakbym miała umrzeć. A może tak właśnie było? Może goniła mnie śmierć?
Witajcie kochani!
Rozdział dedykuję tym, którzy skomentowali poprzedni ;*
Daliście mi zastrzyk weny. Wiem, wiem. Należą mi się baty. Ale końcówki nie chciało mi się pisać. Obiecuję, że przy następnych będzie lepiej. Pozdrawiam.
Jest to mój pierwszy komentarz z telefonu, więc od razu ostrzegam przed błędami i jego długością xd
OdpowiedzUsuńKobieto jesteś niesamowita ! Ale za ten koniec to Cię uduszę :D ♥
Tak, naprawdę to kompletnie nie wiem jak skomentować ten rozdział.
Tylko mam taką jedno uwagę... Ja chcę więcej ! Chłonę Twoje opowiadanie jakby były to słowa nowej religii ! :D
Czekam na nastepmny i życzę weny :)
Pozdrawiam xx
Ooo jak miło ❤ Aż ma się ochotę pisać dalej. Dziękuję za komentarz i obiecuję że od jutra biorę się do roboty :)
UsuńJak ja uwielbiam ten tajemniczy nastrój, jakie tworzy twoje opowiadanie. Czyta się to naprawdę szybko, płynnie i z wielkim zaciekawieniem, co też będzie dalej :) No więc ja chcę więcej! Pisz szybko kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
http://pisujesobie.blogspot.com/
Jejciu, dziękuję ❤
UsuńA na twój blog wpadnę niedługo, zapewne jutro bo dziś mam dużo nauki :)
Pozdrawiam
O Boże.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że kocham takie klimaty, a wszelakie jasnowidztwo, bycie medium itp., pokochałam po lekturze 'Czasu Żniw', więc Twoje opowiadanie spada mi z nieba:)
Matka Vanessy i Melanie doprowadza mnie do szewskiej pasji. Jak może tak traktować starszą kobietę, swoją matkę (!), tylko dlatego, że ma dar? Właśnie, DAR, a nie przekleństwo, ugh. Ona niech sobie ma te chore uprzedzenia, ale niech odwali się od Mel i Vanessy.
Druga część jest niesamowita.
Tajemniczy Strażnicy, którzy mają nie do końca jasne zamiary, straszne demony..
Jestem niesamowicie ciekawa, jak to wszystko się dalej potoczy. Potrafisz cholernie zaciekawić i wciągnąć w swój świat, Twoje jego wyobrażenie, niesamowite.
Jestem też ciekawa relacji między Jasmine a mężczyzną o jakże pociągającym głosie..
I jak na to wszystko zareaguje Camille i tak dalej? :)
No nic, czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i w wolnych chwilach zapraszam do siebie:)
PS. Oczywiście, że zostanę do końca:)
itisnotourloveaiff.blogspot.com
devilorangells.blogspot.com
Dziękuję ❤ twoje komentarze zawsze dają mi zastrzyk weny , co już zapewne wiesz ;)
UsuńA co do fragmentu z tum facetem o pociagajacym głosie, to występuje tam April a nie Jasmine ;)
Pozdrawiam
Hej, przepraszam za tak późny komentarz, ale po prostu czas mi ostatnio nie sprzyja. Rozdział przeczytałam już pierwszego dnia po dodaniu, więc popraw mnie jeśli coś pominę czy się pomylę :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Melanie i Vanessę, że pomimo niechęci matki chcą spotykać się z babcią. (taaa, robienie na złość innym to mój ulubiony element życia :P). Z drugiej strony, nie rozumiem postępowania Jennifer. Co złego jest w byciu wyjątkowym? W posiadaniu daru, którego można jej tylko pozazdrości... O właśnie, a może to ta zazdrość przez nią przemawia?
Intryguje mnie wątek Camilli. Ostatnio dałaś nam do zrozumienia, że już nie są w najlepszych stosunkach. Ciekawi mnie jak do tego doszło, bo tutaj widać, że się dogadują całkiem, całkiem.
I kim są tajemniczy Strażnicy? Albo raczej czego chcą od April? Hm...
Widzę, że zamierzasz przedstawić historię April w nowatorski sposób przeskakując z wydarzeń dzisiejszych do wydarzeń z jej przeszłości (które wpleciesz w opowieść, którą snuje wnuczką). Dostajesz u mnie dużego plusa za pomysł, a jeszcze większego za wykonanie. Choć to dopiero 2 rozdział, gołym okiem widać, że wiesz co robisz i robisz to dobrze. ^^
Czekam niecierpliwie czekam na kolejny rozdział i życzę weny!
Pozdrawiam, Alessa :*
we-die-through-the-whole-life.blogspot.com
Powiem wprost. Twoje komentarze sprawiają, że mam ochotę pisać dalej. I nie tylko twoje - innych również , jednak jesteś dla mnie jak siostra bliźniaczka (pewnie dlatego, że mamy takie same szablony) .
UsuńO tym, dlaczego relacje April-Camila się ochlodzily będą w późniejszych rozdziałach. Streszczając się - dziękuję za ten komentarz. Bardzo wiele dla mnie znaczy.
Pozdrawiam i ślę całusy❤
40 year old Office Assistant IV Phil Rewcastle, hailing from Dolbeau enjoys watching movies like Radio Free Albemuth and Cryptography. Took a trip to Historic Town of Grand-Bassam and drives a Silverado 2500. przeglad strony
OdpowiedzUsuń