1
Demony
Wyczuwałam go. Był obecny niemalże pod osłoną materialną. Powietrze w pokoju drgało, zupełnie jakby chciało powiedzieć, że on tu jest.
Źle, bardzo źle.
- April.
Jego głos był zachrypnięty. Zupełnie jakby.. spragniony. Czyżby mojej duszy? Możliwe. Mimo doświadczenia w wyczuwania nastroju duchów, teraz nie wiedziałam co mam zrobić. Czyżby to przez nasze relacje? Nie rozumiałam już niczego.
- April.
Wdech, wydech. Wdech, wydech. Powietrze wokół mnie stawało się coraz bardziej gorące.
- Wiem, że mnie słyszysz wiedźmo!
Poczułam jak kręci się jej w głowie. Powoli, bardzo powoli usiadłam na łóżku.
- Zamknij się do cholery! - krzyknęłam, a wszystko ustało.
Nagle usłyszałam ciche pukanie i skrzypienie otwieranych drzwi. Powoli odwróciłam się w stronę gościa, mimo, że wiedziałam kto nim jest.
- Wszystko w porządku, mamo? - zapytała kobieta, na oko licząca sobie trzydzieści parę lat. Zlustrowałam ją wzrokiem. Czarne włosy uczesane w idealnego koka, nienagannie wyprasowane ubranie... Po prostu kobieta perfekcyjna! Aż dziw bierze, że to moja córka, pomyślałam. Tak, była zupełnie inna niż ja młodości.
- W jak najlepszym. - odpowiedziałam, uśmiechając się do niej szeroko, ale ona... Ona nie odpowiedziała mi tym samym.
- Czyżby? Znowu paplasz sama do siebie. - zakpiła, a ja miałam ochotę wyrzucić ją na korytarz.
- Idę spać. Dobranoc. - warknęłam, a ona wyszła, trzaskając głośno drzwiami.
Bolało mnie, że mi nie wierzyła. Uważała, że duchy, medium i inne paranormalne istoty nie istnieją. Ale istniały. Odkąd skończyła uniwersytet przestała traktować mnie na poważnie. Mało kto mnie tak traktował. Ludzie byli zabiegani, liczyła się tylko praca i perfekcyjność. Ale nie marzenia.
Był rok 2072 i wszystko się zmieniło od czasu, kiedy ja byłam młoda. Prosiłam Boga, aby ludzie się zmienili. Lecz on był głuchy na moje błagania. Było tylko gorzej.
- Wszystko w porządku, mamo? - zapytała kobieta, na oko licząca sobie trzydzieści parę lat. Zlustrowałam ją wzrokiem. Czarne włosy uczesane w idealnego koka, nienagannie wyprasowane ubranie... Po prostu kobieta perfekcyjna! Aż dziw bierze, że to moja córka, pomyślałam. Tak, była zupełnie inna niż ja młodości.
- W jak najlepszym. - odpowiedziałam, uśmiechając się do niej szeroko, ale ona... Ona nie odpowiedziała mi tym samym.
- Czyżby? Znowu paplasz sama do siebie. - zakpiła, a ja miałam ochotę wyrzucić ją na korytarz.
- Idę spać. Dobranoc. - warknęłam, a ona wyszła, trzaskając głośno drzwiami.
Bolało mnie, że mi nie wierzyła. Uważała, że duchy, medium i inne paranormalne istoty nie istnieją. Ale istniały. Odkąd skończyła uniwersytet przestała traktować mnie na poważnie. Mało kto mnie tak traktował. Ludzie byli zabiegani, liczyła się tylko praca i perfekcyjność. Ale nie marzenia.
Był rok 2072 i wszystko się zmieniło od czasu, kiedy ja byłam młoda. Prosiłam Boga, aby ludzie się zmienili. Lecz on był głuchy na moje błagania. Było tylko gorzej.
Jej długa suknia sprawiała, że niemal potykała się o własne nogi. W dodatku gęste krzaki i gałęzie niższych drzew drapały ją po ciele.
- I tak mi nie uciekniesz, Jasmine.
Nie odwracała się biegła dalej. Musiała uciec stąd jak najdalej. Nie mogła się poddać jaśnie hrabiemu.
Miała przecież dla kogo.
Jej drżące ręce trzymały malutkie dziecko. Spojrzała na nią z czułością. Drobne ciałeczko jej córki przeszedł dreszcz. Z pewnością było jej zimno. Była taka krucha i... na Boga, jednak to było dziecko! Okropnie się bała o zdrowie tego brzdąca. Jeszcze niecałe pięć miesięcy temu miała je w brzuchu, gdzie było bezpieczne. Ale teraz wszystko mogło się stać. Nie wiedziała jak je ochronić.
Okrągłe czekoladowe oczka patrzyły na nią, a różowe usteczka nabierały gwałtownie powietrza. Z jej córką działo się coś niedobrego. Dotknęła czółka dziecka i zamarła. Było niezwykle gorące.
April była chora.
- Ares, pomóż mi. Błagam! - zatrzymała się gwałtownie i spojrzała z nadzieją na swojego kochanka. W końcu to i on przyczynił się do jej przyjścia na świat.
Przystojny czarnowłosy mężczyzna zatrzymał konia i spojrzał na nie z zaciekawieniem.
- Nie mogę się nadziwić.. Wspaniała Jasmine prosi mnie o pomoc. Zdumiewające. - zakpił, jednak widząc swoje dziecko od razu spoważniał i zsiadł z konia.
- Co z nim jest? - zapytał rzeczowo, zabierając od niej malucha. Odruchowo wyciągnęła ręce, aby zabrać mu małą, ale zaraz potem upomniała się w myślach. Przecież nic nie zrobi ich dziecku. Nie, póki nie wie, że nie spłodził syna.
- Ma gorączkę.
Ares zmarszczył swoje ciemne brwi w zamyśleniu. Uwielbiała, gdy tak robił. Wyglądał niczym grecki bóg. Idealny i nieskazitelny zarazem.
- Moi medycy się nim zajmą. Nic nie może się stać mojemu pierworodnemu.
Zaśmiała się w myślach. On naprawdę wierzył, że może spłodzić tylko syna. Był taki naiwny..
Ale go kochała.
- Zajmą się nim, moja droga. Ale to także ma swoją cenę. - oznajmił, a ona momentalnie zbladła.
Nie miała pieniędzy. Zostawiła wszystko, gdy tylko mieszkańcy jej wioski dowiedzieli się z kim spodziewa się dziecka. Komu się oddała w święto Samhain.
- Chcę Ciebie Jasmine. Chcę abyś stała się moją niewolnicą i nałożnicą. - odparł, zanim zdążyła się zapytać.
Dotknęła swojego płaskiego już brzucha. Już niedługo urodzi ponownie. Błagała Boga, aby teraz był to syn. Sama nie wiedziała co zrobić z córką jeśli medycy ją wyleczą. Ares nie mógł się dowiedzieć, że to dziewczynka.
Obudził mnie śmiech moich wnuczek. Z szerokim uśmiechem otworzyłam oczy i ujrzałam dwie pociechy pochylające się nade mną.
- A kogo ja tu widzę? - powiedziałam na przywitanie, a dziewczynki zaśmiały się uroczo.
- Nas. - zachichotała Vanessa, a ja nie mogąc się powstrzymać, przytuliłam je czule.
- Co chcecie? No już mi mówić! Bo poszczuje was Rex'em pani Aureli. - pogroziłam na żarty.
- Opowiedz nam coś.
Uśmiechnęłam się w stronę moich wnuczek.
- Odpowiedziałam wam już wszystko o paranormalnych.
- Nie wszystko. - zaprzeczyła gorliwie Vanessa.
- Wy.. Wy macie na myśli wojnę paranormalnych? - upewniłam się.
- Powiedz babciu. - nakłaniała Vanesssa.
- A kogo ja tu widzę? - powiedziałam na przywitanie, a dziewczynki zaśmiały się uroczo.
- Nas. - zachichotała Vanessa, a ja nie mogąc się powstrzymać, przytuliłam je czule.
- Co chcecie? No już mi mówić! Bo poszczuje was Rex'em pani Aureli. - pogroziłam na żarty.
- Opowiedz nam coś.
Uśmiechnęłam się w stronę moich wnuczek.
- Odpowiedziałam wam już wszystko o paranormalnych.
- Nie wszystko. - zaprzeczyła gorliwie Vanessa.
- Wy.. Wy macie na myśli wojnę paranormalnych? - upewniłam się.
- Powiedz babciu. - nakłaniała Vanesssa.
- Prosimy. - dodała Melanie.
I już miałam zacząć opowiadać, gdy na miejscu Vanessy zobaczyłam Camilę.
Złapałam się za serce i gwałtownie zaczerpnęłam powietrze.
Opadałam w nicość.
Od autorki:
Witajcie, oto rozdział 1 . Nie jestem z niego zbyt zadowolona. Wiem, że umiem pisać lepiej, a napisałam na 50 % moich możliwości. Więc zapewne za to mi się dostanie od moich koleżanek, ale obiecuję, że przy następnych rozdziałach będzie lepiej.
Pozdrawiam i dziękuje za komentarze przy prologu :*
Dlaczego Jasmine bała się powiedzieć Aresowi, że jej dziecko to córka ? :?
OdpowiedzUsuńRozumiem, że Camila to siostra April, ale dręczy mnie jedna myśl... Co się pomiędzy nimi stało ?! Muszę to wiedzieć ! Ty niedobra kobieto jak możesz, przerywać akurat w takim momencie ?! Pokłóciły się ? Camila coś zrobiła April, a może na odwrót ?
Tyle pytań i zero odpowiedzi....
A rozdział oczywiście superrrrr ! :D
Pozdrawiam xx
Dziękuję za komentarz.❤
UsuńDlaczego Ares nie wiedział że April to córka było po części napisane. Myślał że urodziła syna i innej wiadomości , resztę dowiesz się w kolejnych rozdziałach.. 😉 co do Camili to dowiesz się już niedługo. Pozdrawiam ❤
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńO rany.
OdpowiedzUsuńOd czego zacząć?
Może od tego, że uwielbiam Twój styl pisania. Jest pełen tajemniczości i swego rodzaju grozy (mówię głównie o fragmencie, w którym Jasmine wraz z April uciekały przed Aresem), ale jednocześnie potrafisz rozczulić i doskonale opisać emocje towarzyszące bohaterom.
Jestem zaciekawiona, co stało się z starszą wersją kobiety. O co chodzi? Mam nadzieję, że szybko to wyjaśnisz ;)
Sprzeczność Melanie i Vanessy jest niesamowita i z wielką chęcią ujrzę je w kolejnych rozdziałach.
A co do tego, że April jest jednak dziewczynką, rany, myślę, że Jasmine tego za łatwo nie ukryje. A jeśli nawet, szybko się zorientują, no ale...
Czekam na kolejną część niecierpliwie, życzę weny i pomysłów! :*
itisnotourloveaiff.blogspot.com
PS. Zapraszam w czwartek na next:)
Dziękuję . Twoje komentarze wywołują u mnie banana na twarzy ❤ cieszę się że ci się podoba. Mam nadzieję że zostaniesz aż do ostatniego rozdziału . ❤ pozdrawiam
UsuńPierwsze, gdy tu wchodzę: Hmm, coś się nie zgadza. Przecież jestem u siebie xD Ale potem, nie, jednak coś tu jest innego. Kurde, tak to bywa z tymi ogólno dostępnymi szablonami, że potem dwie osoby mają taki sam :) Właśnie na taką teraz trafiłam :'))
OdpowiedzUsuńAle dobra, nieważne. W każdym razie, przechodzę już do tekstu. A jest to kawał dobrej roboty, a skoro to jest twoje 50% to poważnie boję się co będzie gdy dobrniesz do 100%. Rozsadzi mi mózg i będą musieli go zeskrobywać ze ścian. x.x
Każde twoje słowo jest naładowane nastrojem i emocjami, choć z drugie strony w twoim stylu jest pewien chłodny dystans, który nieco utrudnia mi zintegrowanie się z postaciami. A może ja wymyślam? Po dwóch nieprzespanych nocach chyba każdy by nieco majaczył. ;p
Zacznę może od Jasmine. Kochająca matka, zakochana w złym facecie, która dokonała paru nieodpowiednich wyborów co w konsekwencji doprowadziło ją do miejsca, w którym się znalazła. Wydaje mi się być jak najbardziej dobrą osobą i żal ścisnął mi serce, gdy Ares zażądał od niej tego niemoralnego poświęcenia. Czy ona zrobiła coś aż tak bardzo złego?
Jak ta Jasmine mówiła o ukryciu przed Aresem płci dziecka to od razu przed oczami stanęła mi sławetna Mulan. ;D No ja nie wiem, to chyba jakiś mój fetysz, bo ostatnio wszystko co się dam porównuję do bajek Disneya ;p
(A jeszcze jedno. Może to ja jestem opóźniona, ale Ares i facet z prologu to ta sama osoba, tak? I on ją niby miał kochać? I chce zrobić z niej nałożnice?)
Melania i Vanessa po prostu mnie rozwaliły. Tak jak bardzo nie lubię, gdy do poważnych opowiadań wkradają się jakieś infantylne dzieciaki tak ten jeden raz zmieniam nastawienie, bo te dwie są naprawdę wartymi uwagi bohaterkami.
Życzę ci potopu weny!
Pozdrawiam, Alessa :*
Zapraszam też do siebie: we-die-through-the-whole-life.blogspot.com
Przed chwilą zajrzałam na twojego bloga i.. jejciu, rzeczywiście mamy identyczne szablony! :)
UsuńDziękuję za twój komentarz. Dałaś mi naprawdę wiele motywacji..
Co do pytania o Aresa.. Tak, to ten sam mężczyzna co z prologu. W późniejszych rozdziałach dowiesz się dlaczego taki jest.
Co do Mel i Vanessy. One również mnie rozczulają. I może to ja je stworzyłam, ale są dla mnie jak córki.
Czekam aż dodasz rozdziały :)
Pozdrawiam ;*
Niesamowicie przyjemnie się czyta, po prostu nie da się oderwać! Wciąga jak nic :) Najbardziej podobają mi się te wydarzenia z przeszłości Jasmine, ale teraźniejsze też są super. Kochane są te małe dziewczynki ;) No i w ogóle super pomysł, żeby przeplatać ze sobą dwa różne światy, wtedy jest jeszcze ciekawiej i chce się więcej i więcej! Podoba mi się też to, że akcja dzieje się w przyszłości. Czekam tylko, jak to przedstawisz. Czy ten świat będzie się bardzo różnił od dzisiejszego, czy też nie ;)
OdpowiedzUsuńTo lecę czytać dalej :D
http://pisujesobie.blogspot.com/
Dziękuję za ten motywujący komentarz. Cieszę się , że ci się podoba. ❤
UsuńDziękuję za ten motywujący komentarz. Cieszę się , że ci się podoba. ❤
UsuńUważam, że napisałaś naprawdę bardzo ciekawie. Bądź z siebie zawsze zadowolona, wtedy również inni to zrobią.nie masz na co narzekać, pięknie ubrałaś słowa w zdania, a te z kolei w piękną historię. Życzę jak najwięcej weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawia Anka.
zapraszam http://ania9716.blogspot.com/
Bardzo dziękuję za ten piękny komentarz :)
UsuńNiesamowite! Naprawdę jestem pod wrażeniem tego jak piszesz. Będę częściej tu zaglądać ;)
OdpowiedzUsuńFajny blog, bardzo interesująco piszesz. :)
Zapraszam do siebie, opowiadanie fantasy
http://jestesmydziecmiziemi.blogspot.com/
O, dziękuję. Lecę do ciebie ;*
UsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć, że fabuła i pomysł są naprawdę porywające. Jestem pod dużym wrażeniem, bo czyta się to z ciekawością. Nie chcę Cię męczyć za bardzo, ale różnica w czcionce jest zauważalna i mnie osobiście trochę denerwuje, chociaż tak czy inaczej mam ochotę dowiedzieć się, co się wydarzy.
Życzę mnóstwa weny i pozdrawiam
Nagmerrie